czy może Ksiądz mi powiedzieć czy M.A.S.D.U. (Mouvement d’Animation Spirituelle de la Démocratie Universelle – Ruch Ożywienia Duchowego Powszechnej Demokracji), ujawniony przez ks. de Nantes jako utopia polityczno-religijna myśli Pawła VI, jest ciągle obecny w Kościele?
Czy nie chodzi wyłącznie o interpretację czy manipulację myśli Papieża Pawła VI dokonaną przez ks. de Nantes (dialektyka jest niebezpieczną bronią!)?
Cieszę się z powodu mojego uczestnictwa w sobotnich święceniach w Courtalain, gdzie już Księdza spotkałam trzy miesiące temu, kiedy telewizja była na miejscu. Mam szczęście z tego, że nie jestem zbytnio oddalona od Courtalain.
Zapewniam Księdza o mojej modlitwie w intencji dwóch nowych kapłanów, oraz o dobrą kontynuację dzieła, które w moich oczach jest niezbędne dla odnowienia Tradycji. Nadchodzi chwila, kiedy musimy powiedzieć „non possumus” gdyż nie możemy już iść dalej. Proszę wiedzieć, że teraz jestem już starszą kobietą, ale zawsze byłam obecna we wszystkich walkach w przeciągu tych ostatnich 40 lat.
Z wyrazami szacunku,
Marie-France Watremez
Droga Pani Watremez,
To, co Pani nazywa M.A.S.D.U., a co ks. de Nantes w swoim czasie lub Pani sama ujawniliście jako nieszczęsny duch soboru, tak jak Abp Lefebvre czy Papież w dniu 22 grudnia 2005r. w przemówieniu do Kurii Rzymskiej, jest ruchem synkretyzmu religijnego na wielką skalę, który poczynił zauważalne szkody Kościołowi, z których ten się jeszcze nie podniósł, mimo tego, że obecne czasy są mniej prowokujące niż lata 70. Wielkie tezy podtrzymujące tę utopię znajdują się w Soborze Watykańskim II i, czekając na sławną interpretację autentyczną Soboru pochodzącą ze Stolicy Apostolskiej, dalej zajmują wszystkie horyzonty Kościoła katolickiego.
Przypomnijmy sobie kilka z tych tez:
a) Jedność duchowa rodzaj ludzkiego. Jeżeli nie chodzi tutaj o stworzenie jedności we wspólnocie natury duchowej jednostek tworzących ludzkość, to jest to banalne. Lecz chodzi tu o jedność (charakteryzującą się tym, że jest jedna) według ducha, więc należy powiedzieć na czym ona polega. Cóż to jest za duch będący jej fundamentem? W czym, w tym duchu, ludzie są zjednoczeni, a nawet są jednym? Czy jedność duchowa może istnieć bez łaski? Lecz gdy to właśnie łaska, to czy tym duchem nie jest sam Duch Święty? Więc chodziłoby o jedność katolicką, co do której jest oczywiste, że nie zbiera wszystkich ludzi. Ale gdy ta jedność duchowa polega na zwykłej mocy, wszyscy ludzie będąc powołanym do życia łaską w Duchu Świętym, więc dlaczego tak liczne przejścia czynią ją rzeczywistością, a wręcz czynią z niej marsz nie do pokonania...
b) Powszechna medytacja sumienia. Wszelkie prawo moralne, cała prawda przychodząca do ludzi musi koniecznie przejść przez osąd sumienia każdego człowieka. Nic temu nie przeczy, a zwłaszcza nie św. Tomasz z Akwinu. Ale to nie znaczy, że po prawdziwym osądzie człowiek nie jest zobowiązany do poddania się prawdzie czy prawu moralnemu. Nawet nakazy zewnętrzne, dane przez Objawienie, czy nawet prawo naturalne tracą charakter wykluczający. Te nakazy zewnętrzne nakładają się dokładnie na sumienie samo w sobie. Znajduje się w tym całkiem pomylona teoria o sumieniu, które to nie jest odbiorem subiektywnym obrazu intelektualnego, ale osądem inteligencji, które poddaje się rzeczywistości ontologicznej, do której należą bez wątpienia prawda i prawo Boże. Człowiek, który się jemu nie poddaje, grzeszy po prostu przeciwko sumieniu. To właśnie ta pomylona koncepcja sumienia prowadzi do sławnego prawa do wolności religijnej, ufundowanego na strukturze metafizycznej człowieka (jego godności) gdyż żadne prawo zewnętrzne nie może być na niego nałożone, jeżeli nie znajduje się ono w sprawiedliwych ograniczeniach (dlaczego?) dobra wspólnego (?).
W Soborze również znajdują się dziesiątki podobnych tez, silnych, spójnych między sobą i... wybuchowych. Był czas, że prawdziwa debata powraca!