wtorek, 27 lutego 2007

A drugi confiteor?

Dzień dobry Księże!
„Najstarszy” parafianin kościoła pw. św. Eligiusza jest szczęśliwy gdyż może Księdzu wyrazić swoją radość z powodu podpisania porozumienia z Abp Ricard, oraz w sposób ogólny swoją wdzięczność za całą pracę dla Tradycji, którą Ksiądz wykonuje od wielu lat i którą Ksiądz kontynuuje razem z kapłanami, przyszłymi kapłanami i świeckimi, którzy pracują u księdza boku.
Ponowię moje pytanie, które już kiedyś Księdzu zadałem żywym głosem, odnośnie zniesienia drugiego confiteor we mszale z 1962r. Czy ma Ksiądz zamiar brać to pod uwagę w czasie mszy odprawianych przez księży IDP? A przynajmniej w czasie mszy recytowanych?
Ponawiam to pytanie, gdyż czytałem (nie wiem już gdzie), że w czasie mszy śpiewanej można zachować drugi confiteor, gdyż w czasie pierwszego schola śpiewa introit, przez co wierni nie mogą go odmawiać. A zwłaszcza wśród nas, w czasie tygodnia, po mszy o 18:30 i komplecie, confiteor jest odmawiany trzy razy w czasie mniejszym niż godzina! Nie sądzi Ksiądz, że to dużo?
Z wyrazami szacunku.
Louis PORTAL
Bordeaux

Wielce Szanowny Panie Portal,

Odpowiem Panu wyłącznie na pana dawne pytanie. Ściśle mówiąc, ma Pan rację: liturgia z 1962r. nie przewiduje "drugiego confiteor" przed Komunią. Rubryki nawet precyzują (Ks. Perrel mi to pokazał), że nie odmawia się go. Tak się przedstawia teoria.

Jest również prawdziwe, że ten "confiteor", proszę go nie mylić z pierwszym, starożytnym, jest dodatkiem dosyć nowym. Najprawdopodobniej z XX wieku! Za moich czasów, a nawet wydaje mi się, że i po, nie odmawialiśmy go w Ecône.

Ale przyzwyczajenie wiernych w tej dziedzinie jest godne szacunku. Z drugiej strony na mszach śpiewanych wierni nie odmawiają confiteor, gdyż pierwszy jest odmawiany w czasie śpiewania introitu wyłącznie przez księdza i usługujących. Czy należy go także znieść, gdy jest przepięknie śpiewany przez diakona, w imieniu wiernych, w czasie mszy uroczystych?

Te pytania wolę zostawić rozsądnemu hierarsze lub papieżowi. Nie uważam się w żadnej mierze za autorytet mogący zmienić nawet jedno słowo mszy.

Wykorzystam tę dygresję liturgiczną, aby zasygnalizować wszystkim usługującym do mszy z Francji, Nawarry i świata, że „tu” z „quia tu es Deo fortitudo mea” nie ma „z” i że w „suscipiat” mówi się „ut-ti-li-ta-tem” (5 sylab), a nie utitatem, unitatem, utatem, utitem czy jakikolwiek inny barbaryzm jeszcze paskudniejszy.

Dziękuję za moich współbraci!

(zobacz oryginał)


Formacja chrześcijańska młodzieży

Dzień dobry mój Ojcze!
Jednym z tematów niepokojących Kościół jest słaba formacja chrześcijańska młodzieży. Wydaje się, że w wielu parafiach katechizm nie jest dobrze nauczany. Wydaje się, że pewna liczba szkół katolickich jest katolicka tylko z nazwy. Czy IDP ma plany otwierania szkół aby temu zapobiec?
Jean Michel Roulet

Szanowny Panie,

Jest oczywiste, że na chwilę obecną nie jesteśmy w stanie zrobić wielu rzeczy i nie wiemu jak zaradzić brakom w katechezie!

Ale nasz Instytut ma już jedną szkołę podstawową (w Bordeaux, Ecole St Projet :dla tych, którzy chcą się czegoś dowiedzieć, proszę kontaktować się z Ks. Perrel 06 80 00 61 36).

Nasze statuty nawet przewidują otwarcie szkoły podstawowej przy każdej parafii, jeżeli będzie to możliwe. A więc z wielkim „tak” chętnie odpowiadam na pana słuszne pytanie.

La possibilité d’école secondaire n’est pas exclue non plus. Notre école de Bordeaux va déjà jusqu’à la 4em.

Możliwość stworzenia szkoły średniej nie jest wykluczona tym bardziej. Nasza szkoła w Bordeaux zapewnia nauczania do klasy czwartej (jedna z klas we francuskim gimnazjum – przyp. Tłum.).

Wszystko to dzięki Bogu.

poniedziałek, 26 lutego 2007

Jurysdykcja i teologia moralna ?

Proszę Księdza,
W związku z księdza odpowiedziami publikowanymi na blogu, a dotyczącymi jurysdykcji zastępczej, byłabym Księdzu wdzięczna za wyjaśnienie pewnego problemu: skoro księża FSSPX posiadają jurysdykcję zastępczą, w związku z kryzysem w Kościele, oznacza to, że przełożony dystryktu i jeden z jego współbraci mają prawo i możliwość zakazania jednej z wiernych uczestnictwa we Mszy i przyjmowania sakramentów w kaplicach FSSPX, z powodu braku chusty na głowie, mimo iż była ona kilka upominana, by ją założyła? Czy nie jest to pójście zbyt daleko, przywłaszczenie dobie prawa ekskomunikowania kogoś?
Ponadto, nawet gdy ci księża są odpowiedzialni za dystrykt lub kaplicę, czy mają oni jakąkolwiek rzeczywistą władzę nad swoimi wiernymi? Czy jest normalnym, że z powodu tego iż ta czy inna wierna nie uznaje ich prawa jurysdykcji, kilku księży ma prawo ją wyprosić z kościoła i zostawić ją i jej rodzinę bez Mszy i sakramentów?
Łączę wyrazy szacunku,
Pani Jackson
ANGLIA

Droga Pani (God bless you!),

pani pytanie jest podwójne i sądzę, że pomieszała w nim Pani dwa terminy. Jest w nim bowiem kwestia jurysdykcji i teologii moralnej.

To, że moi współbracia korzystający z prawdziwej jurysdykcji zastępczej mają rzeczywistą władzę nad ich wiernymi, jest oczywistością. Czy jurysdykcja jest hierarchiczna czy zastępcza, daje ona prawdziwą władzę, gdyż na tym ona właściwie polega. Jurysdykcja jest w rzeczywistości daniem wiernych pod władzę, wynikającą ze święceń.

Ale to oczywiście kwestia moralna sprawia problem. Teologia jest bardzo precyzyjna co do ubrań i rzeczy im podobnych. To, że księża przypominają wiernym reguły dotyczące właściwego ubioru w kościele jest całkiem normalne i właściwe. Zwłaszcza, że w większości przypadków proste zwrócenie uwagi na osobności wystarcza, lub gdy ksiądz powie to z ambony, nie wskazując na osoby, ani nie podając ich imion. W przeciągu trzydziestu lat posługi, wkrótce, nigdy nie spotkałem kobiety, która pozostała obojętna na uwagę delikatną i precyzyjną...

Aby komuś odmówić Komunii, ta osoba musi być jawnogrzesznikiem. To wszystko. Oznacza to, że jest ona w permanentnym stanie grzechu, znanym powszechnie. Oczywiście z wyjątkiem możliwości zgorszenia wynikającej ze stanu tej osoby (n.p. jest ona pijana, niekulturalna, zachowuje się szokująco, krzyczy, bije...). Tylko ta możliwość jest uznana przez teologię za powód do odmówienia Komunii katolikowi, który nie jest publicznym grzesznikiem. Niech ci księża, którzy odmawiają Komunii z powodu odkrytej głowy, kolana, czy zbyt dużego dekoltu pomyślą, aby nie popełnić błędu bardziej gorszącego niż ten, który im się wydaje...

Co do wyrzucenia kogoś ze świątyni (poza stanami skandalicznymi, takimi jak wyżej), to nie leży to w mocy nikogo. Jawni grzesznicy mają doskonale prawo i obowiązek uczestniczenia we mszy. Potrzebują oni jeszcze bardziej świętej ofiary niż inny, gdyż Pan przyszedł dla grzeszników, a nie dla sprawiedliwych. W pierwszych bazylikach chrześcijańskich były nawet dla nich zarezerwowane specjalne miejsca (Narthex), gdzie pokuta była publiczna (teraz już się tego nie praktykuje).

Księża, którzy wyrzucają swoich wiernych (z powodu złego humoru, hałaśliwych dzieci, ukazów wszelkiego rodzaju) będą musieli zdać sprawę, w dniu sądu, z dusz straconych z powodu ich tyranii. Dobrze by zrobili, gdyby rozmyślali słowa Apostoła: „strasznym jest dostać się w ręce Boga Żywego”. Gdyż ci, którzy „powinni czuwać nad duszami zdadzą z nich sprawę”, ci, którzy je zgubili, a przez kapłaństwo powinni je zbawić...

(zobacz oryginał)

Biskup dla IDP ?

Proszę Księdza,
zanim zadam Księdzu pytanie, proszę mi pozwolić napisać, jako Alzatczykowi, że mam dużo sympatii dla „Francuza z wewnątrz”, którym Ksiądz jest. Nie znam Księdza osobiście, ale mam wrażenie, że uczciwie pracuje Ksiądz dla Kościoła. Oby On poznał Księdza talenty, aby się nimi posłużyć do postawienia siebie na nogi! Wiem, że przed założeniem IDP znajdował się Ksiądz w sytuacji, której Ksiądz nie wybrał. Jednakże czyż nie myślał Ksiądz, że byłoby rozsądnym uzyskać od Rzymu biskupa dla przetrwania księdza dzieła, tak jak Unia św. Jana Marii Vianney'a? Wydaje mi się, że to było jednym z powodów, dla których Abp Lefebvre nie podtrzymał swojego projektu porozumienia z władzami rzymskimi.
Z góry dziękuję za odpowiedź.
Philippe Heili.

Drogi Panie z Alzacji,

Wśród mnóstwa pytań odpowiem na to pana, gdyż jest to prawdziwe pytanie: to odnośnie biskupa. Mówi Pan, że IDP brakuje biskupa. Jest Pan blisko posiadania racji, ale nie ma Pan zupełnej racji!

Ma Pan rację, że mając biskupa wśród nas, udzielałby on regularnie święceń naszym kandydatom, bez zbędnego postępowania czy szczególnych trudności. Ale nie ma Pan racji z dwóch powodów.

Po pierwsze, to Rzym i nikt inny, poza wyjątkowymi wyjątkami, daje biskupów. Zwyczajowo należy ich otrzymać od Papieża. Jest rzeczą całkowicie normalną, że Papież nie daje biskupa instytutowi, nawet na prawie papieskim, w trakcie jego narodzin i w okresie „ad experimentum”, który trwa pięć lat. Gdyby Rzym miałby nam dać jednego, stałoby się to za kilka lat i to przy istniejącej potrzebie, nie naszej, ale Kościoła.

Ale w przypadku pilnym i „potrzebie” biskupi, każdy biskup, ma prawo i obowiązek przyjść z pomocą opuszczonym wiernym i duchownym. Wierzę, że ci, którzy święcą naszych seminarzystów w Tradycji, z aprobatą Rzymu, odznaczają się gorliwością i oddaniem. Czterej biskupi konsekrowani przez Abpa Lefebvre nie chcą wykonywać tej pracy dla całej Tracycji, ale wyłącznie dla FSSPX i kilku innych wspólnot. Jest to jak najbardziej ich prawo, ja ich nie osądzam. I nikomu nie radzę tego robić! Biskup, czy się myli, czy nie, ma to nieodwołalne prawo, z którego zda relację wyłącznie Bogu. Jego charakter biskupa „katolickiego” zawiera w sobie wyłącznie mały kawałek...ale zawsze.

Ale gdy, de facto, nie chcą się nami zająć, my musimy zatroszczyć się o nas inaczej. Dobry Bóg nikogo nie opuszcza, proszę mi wierzyć, a zwłaszcza w tej dziedzinie. „Oto ja jestem z wami przez wszystkie dni aż do skończenia świata”. Zdanie, które powinni rozmyślać wszyscy tracący nadzieję. Kiedy myślę o tym, że mam radość, za kilka dni, z możliwości organizowania święceń prezbiteratu dwóch diakonów wartościowych i wypróbowanych (ich wierność!), dziękuję Opatrzności za jej słodkie czuwanie. Jestem tym głęboko poruszony.

Przy tej radości moje cierpienia z 2004r. są całkowicie zapomniane i... usprawiedliwione.

(zobacz oryginał)

czwartek, 22 lutego 2007

1988: Operacja „przetrwać lub nie” tradycji ?

Szanowny Księże,

proszę pozwolić staremu parafianinowi na zadanie Księdzu kilku pytań. W księdza odpowiedzi na pytanie z 6 lutego dotyczące ważności nowych rytów święceń Ksiądz nie ma co do nich żadnych wątpliwości. A więc do dzieła.

Jak więc Ksiądz wytłumaczy to, że Abp Lefebvre odważył się działać ryzykując ekskomunikę (najwyższa kara, która objęła bez wątpienia i Księdza w pewnym czasie, mimo że księdza podpisu nie było pod listem otwartym z 6 lipca 1988...) raczej niż pozwolić, na przykład, jakiemuś arcybiskupowi lub kardynałowi wyświęcić czterech kandydatów, których wybrał? Proszę mi nie mówić, że czcigodny założyciel bał się wyłącznie tego, że Rzym narzuci mu „sukcesora”, którego on nie chciał. W rzeczywistości, Arcybiskup nie był człowiekiem gotowym ukrywać cokolwiek, zwłaszcza w trakcie jasnego przemówienia w trakcie ceremonii, która według niego miała być zbawienną To nie był ten typ człowieka. Wręcz przeciwnie. Arcybiskup tłumaczył swój gest obowiązkiem nie zostawienia katolickich wiernych w rękach „biskupów soborowych, których wszystkie sakramenty są wątpiwe”.

Z dwóch możliwości tylko jedna jest prawdziwa: albo święcenia biskupie „nowych” biskupów, jak na przykład Jego Ekscelencji przyszłego konsekratora w Courtalain, nie są wątpliwe i operacja przetrwanie z 1988r. nie miała usprawiedliwienia... zaś dzisiejsze walki nie są równie żywe (co, przyznajmy to, czyni relatywnie próżnym nasz opór i śmiesznym nasze działania... a przynajmniej komfort wypływający z „zainstalowanego tradycjonalizmu” nas kusi); albo nowe ryty konsekracji i święceń są, co najmniej, wątpliwe, co wystarczy dla usprawiedliwienia oporu, który przeciwstawia księdza byłe zgromadzenie syrenom posoborowym, dla podsycania poważnych podejrzeń względem przyszłych „księży”, których „wyświęcicie” wkrótce w Courtalain i ponadto dla uznania za godną potępienia współpracę instytutów „Ecclesia Dei” z hierarchią, której sakramenty są bękartami (kolejny cytat z Abp Lefebvre) i których istnienie jest być może wątpliwe...

Dziękuję, Szanowny Księże – poprzedni proboszczu, za odpowiedź na to straszne pytanie, które, zapewniam Księdza, nie wywodzi się z sedewakantyzmu ale z „bez stopnia” z 27 lutego 1977r., który Ksiądz przez tak długi czas podziwiał.

P. Le Brémien Notre-Dame

Szanowny Panie «du Brémien»,
Ośmielam się mieć nadzieję, że po tej odpowiedzi zachowa Pan do mnie, mimo braku podziwu z pana strony, jakiś szacunek...

Spróbujmy wprowadzić porządek w tym wszystkim... najpierw prawdziwe powody Abpa Lefebvre ujawnienia, dnia 11 maja, protokołu porozumienia z 5 maja podpisanego przez niego. Nie są one wywnioskowane, ani tym bardziej zmyślone. Arcybiskup wypowiedział się na ten temat jasno, podając trzy powody: ostatni jest mało znany. Odnajdzie je Pan w książce podającej odwołanie „Nie ma miejsca na schizmę” Ks. Héry (strony 64-65):

a) niemożność szybkiego uzyskania daty konsekracji biskupiej. „Czekają na moją śmierć”.
b) brak większości (FSSPX) w komisji rzymskiej zajmującej się ą sprawą.
c) i (zwłaszcza) list z Sekretariatu Stanu wymagający od niego wycofania się z błędów, nie podając z jakich.

Wszelkie inne powody były czystym wynalazkiem i miały swoją podstawę w czytaniu w duszy Abpa Lefebvre, albo oskarżaniu go. Niech Bóg nas od tego zachowa!

Tym samym prosto można stwierdzić, że argumenty podane przez Pana są bez podstaw. Zwłaszcza twierdzenie co do nieważności konsekracji biskupich według nowego rytu. Proszę mi znaleźć, szanowny Panie, jedną wypowiedź rzeczywistą Abp Lefebvre na ten temat, a schylę przed Panem czoło. Ważność nowej mszy (którą nazywał „mszą Lutra”) tym bardziej nigdy nie była podważana. Co do bierzmowania, to tak – z powodu braku materii (oliwa z oliwek) czy formy (różne
fantastyczne formuły ).

Powody sakr (odróżniając, jeżeli Pan pozwoli, od tych poprzedzających ujawnienie protokołu) są wielorakie i złożone. Niemożliwość posiadania biskupa, który udzielałby święceń w rycie tradycyjnym, po śmierci Abpa Lefebvre, którego by już nigdy nie było... na przykład. Wszyscy jesteśmy jednomyślni w tej kwestii, to nieugiętość Arcybiskupa i tylko ona spowodowała ruszenie się spraw. To także siła dzieł przez niego założonych, która wzbudzała szacunek (i strach?) wśród nowatorów bez hamulców. Ale sprawy się ruszyły i możemy dzisiaj znaleźć biskupa katolickiego, z sakrą bez wątpienia ważną, który udziela święceń według starożytnego rytu. Dziękuję Księże Arcybiskupie!

Kiedy pisze Pan o „śmiesznych działaniach”, zadaję sobie pytanie kto z nas dwóch bardziej lubi FSSPX i je szanuje. Miarka się przebrała! Pyta się Pan dzisiaj o powody walki Bractwa św. Piusa X, kiedy ja w międzyczasie, tak dzisiaj, jak i wczoraj, nie mam żadnych wątpliwości! Nawet kiedy ich metody są czasami całkowicie zbijające z tropu.

Mam radość Panu przypomnieć, że dwaj wielcy francuscy tenorzy sakr z 1988 r. są dzisiaj w IDP i obaj nie mają sobie z tego powodu nic do zarzucenia: ks. Aulagnier i ja sam. Mam nadzieję, że nie będę zmuszony pewnego dnia dać Panu listy tych, którzy się sprzeciwiają, gdyż wtedy wypadłyby Panu na pewno (ostatnie?) włosy.

Nie mieszałbym wszystkiego. W czym moje nieporozumienia z Bractwem są natury tak ciężkiej, że należy niszczyć podstawy słusznych walk? Kto się czuje na tyle słaby, aby żywić podobne obawy? Mam zaszczyt Panu oznajmić jasno, że jestem bardzo szczęśliwy, że one się tam znajdują, niezbędnie. Ostatnie, które tam zasygnalizowałem powodują cierpienie nas wszystkich, mnie pierwszego, czy może raczej drugiego, po księdzu Aulagnier. Walka, którą podjąłem się toczyć jest trudniejsza, a być może nawet i groźniejsza?

Odpowiem Panu, że jej nie wybrałem, że trudność nie wzbudza we mnie strachu, oraz że nie tęsknię za „komfortem” przeoratów z prostego powodu – sądzę, że to miejsce jest tym, którego Bractwo nie chce już zajmować, choć jest oczywistym, że to jest jego miejsce. Zobaczy Pan, że nadejdzie dzień, w którym na Bractwo będzie naciskał duch misjonarski jego założyciela.

Być może wtedy, kiedy IDP pokaże mu dowody, że można to czynić bez utraty swojej doktryny, swojej liturgii i swojego honoru...

Prawo czy bezprawie?

Proszę Księdza,
mówi Ksiądz, że FSSPX ma ryt tradycyjny z faktu, że go używa, a nie z powodu zapisów prawnych, inaczej niż wasz instytut. Ale czy ten ryt nie jest przywilejem wieczystym udzielonym przez historyczną bullę św. Piusa V na ten temat? Czy to nie, wręcz przeciwnie, akt utworzenia IDP, który daje IDP „prawo”do liturgii trydenckiej, jest bezprawny? To pytanie można zastosować także do całego ruchu Ecclesia Dei.
Podsumowując, przyznano wam coś, do czego mieliście prawo, nie mniej, nie więcej. Co Ksiądz o tym myśli? Dziękuję.
François-Xavier Peron

Drogi Panie Peron,

Pana pytanie podoba mi się, a tym bardziej dzięki swojej subtelnej dialektyce wewnętrznej, jak i w swojej głębi. Ale brawo, wiedział Pan jak mnie sprowokować, aby udzielić Panu odpowiedzi.

Pozwolę sobie na małą przypowieść, jeżeli Pan tego zechce. Pana żona dopiero co urodziła i jest Pan oto tatusiem Apolla z Belwederu, oczywiście jeszcze raz brawo! Idzie Pan dumnie do merostwa zadeklarować swoje ojcostwo i spotyka Pan urzędnika urzędu stanu cywilnego, który uprzejmie i na tysiąc różnych sposobów Panu gratuluje. Ale kiedy urzędnik zapisuje Pana ojcostwo, skacze mu Pan do gardła wyjaśniając mu, że takie jest prawo i może on sobie schować gdzieś swoją uprzejmość! Załóżmy się, że nie zaproponuje mu Pan partyjki gry w bule.

Pytanie: co by Pan zrobił, gdyby ów urzędnik nie podziękował panu i, co gorsza, podważał Pana ojcostwo i znieważał Pana małżonkę...

My jesteśmy w tym ostatnim przypadku, proszę dobrze to zauważyć. Oto przez dziesiątki lat podważano nasze prawo do mszy tradycyjnej, a kiedy je wreszcie uznano, Pan stwierdza, że to uznanie jest do niczego! Nie ma rozwiązania... Miesza Pan, z odrobiną złośliwości jak się wydaje, gdyż zdaje mi się Pan inteligentny, prawo samo w sobie (którego żaden z nas nie podważa) i jego uznanie przez Autorytet. Byłby Pan wśród tych pozytywistów prawniczych, wielce zabawnych gdyby nie szczególnie niebezpiecznych? Nie: oni nie rozróżniają prawowitości od legalności. Robi Pan jeszcze więcej: legalność zanika z prawowitością. A nawet z jej uznaniem...

Odpowie Pan na pewno, że msza tradycyjna była nie tylko prawowita, ale i także legalna. Oby. To właśnie to zostało uznano i powinno to Pana ucieszyć... Jeszcze inny ciekawy przykład: nowa msza. Czy nie może Pan podważać jej prawowitości jak atakując jej legalność? Nie będąc sedewakantystą jest to co najmniej trudne. Proszę przyznać, że argument jest śmiesznie mały w porównaniu ze stawką. Nasza krytyka nowej liturgii odnosi się do jej głębi, nie do prawa ją ustanawiającego, do jej prawowitości, a nie legalności. Życzę Panu, aby zrobił Pan to samo, gdyż z tej racji przechodzimy szybko z liturgii Grzegorza I do tej Pawła VI.

Dziękuję. Wspaniale mnie Pan rozluźnił (mówię prawdę), a gdyby miał Pan jeszcze coś w tym stylu, proszę się nie wahać i napisać. Ponadto, jeżeli jest Pan żonaty, proszę przyjąć moje serdeczne wyrazu szacunku dla Wielce Szacownej Małżonki doskonale szczerego człowieka.

Zatrzymać „obraźliwe tematy”?

Mój Ojcze,
Jestem „klasycznym” katolikiem, ani, naprawdę, „tradsem”, ani zwłaszcza, „progresistą”. Cieszę się z prób mających na celu zbliżenie „tradsów” ze Stolicą Apostolską. Szczerze żałuję wrażenia oporu jaki się pojawił we Francji w związku z decyzjami naszego Papieża, podjętymi lub przyszłymi. Myślę, że wszyscy powinni podjąć wielki wysiłek w celu znalezienia przestrzeni możliwego porozumienia dla większości wiernych i duchowieństwa. Myślę, że „obraźliwe tematy” powinno się zatrzymać lub powinny być one traktowane w duchu wielkiej otwartości.
Domyślam się, że owo zbliżenie stanie się faktem w pewnym czasie i że trzeba aby wszyscy byli cierpliwi, bez przerywania dyskusji w międzyczasie. Należałoby, żeby „tradsi” wyszli z ich relatywnego odizolowania i żeby zostały stworzone więzi z tymi w Kościele, którzy chcą okazać dobrą wolę, czy to by byli „tradsi” czy „klasycy” Mój wpis ma na celu wyłącznie zaangażowanie wszystkich do większej otwartości.
Jean Michel Roulet

Drogi katoliku „klasyczny”,

Wyciągam z Pana pytania, które ocieka pokojem i które nie jest za pokojem? Ta dziwna propozycja aby nigdy nie rozmawiać na „tematy obraźliwe”. Tutaj, jest mi przykro, ale muszę to Panu powiedzieć, się całkowicie nie zgadzam.

To właśnie dlatego, że od 30 lat odmawia się szczerego podjęcia „tematów obraźliwych” doszliśmy do tej dwuznacznej sytuacji „niemówienia” i hipokryzji, która wprowadziła biedny Kościół francuski w letarg, który widzimy.

Jest czas na usunięcie nieporozumień, odcięcie wrzodu, nazwanie rzeczy po imieniu, a urwisa łobuzem!

Wreszcie nadszedł czas , dzięki przemówieniu Papieża do Kurii z 22 grudnia (2005r., przyp. Tłum.) i, skromnie mówiąc, Dobremu Pasterzowi, aby powiedzieć Prawdę o soborze, jego interpretacji, jego ograniczeniach, jego błędach.

„Prawda was wyzwoli” mówi Pan i to dlatego że uwierzyliśmy iż możemy się targować staliśmy się niewolnikami „podstaw tego świata”.

Jak mówi słusznie Kard. Ricard, odnaleziony szacunek nie wie jak się targować naszymi różnicami.

Mówmy więc o nich, a wtedy szacunek zmieni się w prawdziwą Miłość.

wtorek, 20 lutego 2007

§ 25 Lumen Gentium?

Proszę Księdza,
w długim liście wyjaśniającym Kard. Ricard jest napisane:
„Razem z utworzeniem IDP księża tegoż Instytutu zadeklarowali przyjęcie doktryny zawartej w nr 25 konstytucji dogmatycznej Lumen Gentium Soboru Watykańskiego II, dotyczącej Magisterium Kościoła i obowiązku przylgnięcia do niego”.
Pewni ludzie (oczywiście życzliwi...) insynuują, że to cała konstytucja Lumen Gentium otrzymała waszą bezwarunkową akceptację. Czy mógłby Ksiądz wyjaśnić tę sytuację i powiedzieć nam co właściwie zawiera paragraf nr 25 tejże konstytucji?
Proszę przyjąć zapewnienia o moich modlitwach i najlepszych wspomnieniach!
F. Valadier
Szanowny Panie,

Ogromne znaczenie pańskiego pytania i fakt, że zawiera ono wiele innych sprawia, że opuszczam je, by zająć się nim, które jest pierwszorzędne! Pomówmy więc o tym sławnym § 25 Lumen Gentium, którego słuszność rzeczywiście uznaliśmy. Będzie to także pierwszy artykuł w nowej linii dotyczącej soboru «ad litteram». Będzie to upieczenie dwóch pieczeni na jednym rożnie.

Jedna uwaga: mówimy tylko i wyłącznie o § 25, a nie o całej konstytucji. Ta ostatnia zawiera takie nowości, że interpretacja katolicka, do której zaprasza nas papież i którą sam zainicjował (ze sławnym „substistit in” z § 8, poprawiony i, powiedzmy to, zniszczony przez deklarację Dominus Iesus), wymaga, po znacznej pracy, interwencji papieskiej. Na przykład należałoby powiedzieć nam czy „lud Boga” z rozdziału II jest tożsamy w całości (czy częściowo!) z Kościołem Jezusa Chrystusa z rozdziału I. Życzę im odwagi.

Ale sławny § 25 nie sprawia problemów i mogę to wyjaśnić. Nie mogę go tutaj zacytować w całości, lecz zapraszam prawdziwych teologów aby się do niego odnieśli.

Przypomina on nam funkcjonowanie Magisterium Kościoła względem wyraźnego aspektu związanego z posługiwaniem biskupów. Jest mu poświęcony cały rozdział. Przypomina się nam, że biskupi są prawdziwymi nauczycielami, posiadającymi autorytet Chrystusa. Nie ma biskupów bez jedności z papieżem.

Chętnie ominę, aby potem do niego powrócić, szacunek jaki jest im należny jako biskupom. Prosta dygresja wychowawcza.

Słusznie przypomina się nam, że biskup sam w sobie nie cieszy się przywilejem nieomylności Kościoła, nigdy! Nawet w grupie, jeżeli wszyscy nie są „wspólnego zdania”. Odnajdujemy tam dokładną doktrynę Soboru Watykańskiego I. Nie ma innej nieomylności biskupów jak tylko ta, która cechuje całe ich zgromadzenie, zjednoczone z papieżem i mające to samo zdanie na temat nauczanej doktryny. Jest to sławne powszechne magisterium zwyczajne, nieomylne w swej naturze, kiedy biskupi są zjednoczeni lub rozproszeni, to nie jest ważne.

Ich magisterium uroczyste jest również wspomniane. Należy więc, aby biskupi byli zjednoczeni na soborze razem z papieżem i decydowali za cały Kościół. Kiedy dotyczy to Wiary lub obyczajów, w tym uroczystym magisterium musimy, uczy nas słusznie sobór, „przylgnąć do ich definicji w posłuszeństwie Wiary”. Wiemy nawet, że pod nieomylność Kościoła podpada, we wszystkich sposobach jej wykonywania, poza rzeczami objawionymi (obiekt pierwszorzędny) także te, które należy sprecyzować, aby zachować nienaruszonym depozyt Wiary (obiekt drugorzędny).

Ale uwaga! Nigdy ten § 25 ani żaden inny dokument magisterium nie mówi, że nauczanie biskupów zjednoczonych na soborze jest samo z siebie nieomylne tylko i wyłącznie z tego powodu. To fakt decyzji, definicji, krótko mówiąc uroczyste ogłoszenia, zapewniają nieomylność, a nie fizyczne obecność wszystkich biskupów razem. Wszystkie inne dokumenty mówią wręcz przeciwnie, abyśmy zwrócili naszą uwagę: władza biskupów jest ta sama kiedy są zjednoczeni (fizycznie) i kiedy są rozproszeni (fizycznie). Uwypukla się przez to, że ich uroczyste uprawnienie wypływa z jedności z papieżem (obecnym osobiście lub reprezentowanym). Ale kazać nam wierzyć od 30 lat, że sobór powszechny jest nieomylny przez sam fakt, że się zebrał, bez definicji czy decyzji uroczystej, to nie teologia, ale żądanie cudu! Najpierw należałoby kazać nam uwierzyć, że ludzie są a priori w zgodzie, ze względu na fakt, że się jednoczą. Wie się o tym od dawna i wiele związków zawodowych od tego czasu znikło. Gdyby tak było w rzeczywistości, Sobór Watykański II byłby nieomylny, na mocy nieomylności powszechnego magisterium zwyczajnego. Możemy nawet przyznać, jeżeli zechcemy to udowodnić, że w przypadku tej czy innej tezy soborowej tak było w rzeczywistości. Myślę chociażby o sakramentalności biskupstwa jasno wyrażonej i, wydaje się, podjętej jednomyślnie. Ale zakładać a priori wspólnotę doktrynalną tysięcy biskupów odnośnie tez całkowicie nowych dla znacznej liczby wielu z nich, to najzwyczajniej nieuczciwie.

Przypominam czytającemu, że w sprawie, gdzie wszyscy bez wyjątku zgadzają się co do nie uznawania magisterium uroczystego w Vaticanum II, poczynając od papieża, który promulgował jego dokumenty... Podpisy biskupów pod dokumentami soborowymi, po głosowaniach (żadne z nich nie było jednomyślne), oznaczały zgodę na promulgację w sensie kanonicznym, ale nie na pewno zgodę na tekst sam w sobie ze strony biskupów, którzy głosowali „nie” tuż przed podpisaniem. Albo uznaje się biskupów za marionetki, albo wraca się do cudu, o którym wspomniałem wyżej.

Ta dobrze rozumiana doktryna pozwala nam przyznać, że żaden tekst soboru nie jest nieomylny sam z siebie, z samego faktu bycia przyjętym przez sobór. Nie oznacza to jednak, byłoby to bliskie błędu, że nie ma w dokumentach tych licznych doktryn nieomylnych, jest to oczywiste. Niezliczone cytaty Pisma Świętego są na przykład nieomylne, ale nie z faktu bycia zacytowanym tam, ale z faktu objawienia ich przez samego Ducha Świętego.

Niech się nam pozwoli zauważyć w tej kwestii sprawę pierwszorzędną. Czy by to byli bezwarunkowi zwolennicy soboru, czy równie dobrze sedewakantyści, czy też jeszcze dzisiejsi teologowie bardziej papiescy niż sam papież, którzy chcą wszystko wyjaśnić soborem (podczas gdy to sam papież domaga się ciągłości), wszyscy grzeszą w tym twierdzeniu: skoro Sobór Watykański II był prawdziwym soborem powszechnym, był on nieomylny w każdej ze swej części – to kłamstwo! Czy możemy sobie wyobrazić wyłącznie jedną ciągłość kanonów Soboru Trydenckiego lub Watykańskiego I?

Przedostatni akapit rozdziału traktuje o nieomylności papieskiej w sposób, który możemy zaobserwować we wszystkich poprzednich dokumentach. Ponadto precyzuje on magisterium uroczyste wykonywane przez biskupów zjednoczonych z papieżem i tworzących jedność na jeden i ten sam temat. Nic bardziej klasycznego w teologii.

Pozostaje nam przeegzaminować wymaganą od nas wierność nauczaniu papieskiemu lub biskupów, kiedy nie jest ono gwarantowane przez nieomylność; nauczaniu pojedynczego biskupa, grupy biskupów czy też papieża kiedy nie korzystają oni w sposób szczególny z ich charyzmatu. W tej dziedzinie należy unikać dwóch błędów.

Tego, który twierdzi, wbrew La Palisse (?), że to, co nie jest gwarantowane przez nieomylność nie może być fałszywe i skandalizujące. Przykładów jest mnóstwo i chcieć patrzyć przez palce ze względu na szacunek dla pewnego hierarchy jest wbrew Ewangelii. Kiedy pewien biskup zapewniał w 1983r. w „Trybunie Żydowskiej” (po francusku „Tribune Juive” - przyp. tłum.), że „prozelityzm chrześcijan między żydami (wyznawcami judaizmu - przyp. tłum.)stanowi niewierność względem Boga, który nawołuje żydów wyłącznie do praktykowania dekalogu”, to jest to mała ekonomia Jezusa Chrystusa przepuszczona przez rachunek zysków i strat, która powoduje zakłamywanie Pisma Świętego i zaczerwienie u chrześcijan...

Lecz jeżeli słowo biskupie samo w sobie „wymaga poddania religijnego inteligencji i woli”, kto naprawdę może się nie zgadzać? Biskupi wszystkich epok mówili w ten sposób, a nawet jeszcze silniej (Myślę chociażby o św. Ignacym Antiocheńskim czy św. Karolu Boromeuszu). Taka propozycja nie ma w sobie nic błędnego czy szokującego; jest po prostu prawdziwa i godna uznania. Możemy zbliżyć do tego § 25 zawartość zdań, które bezsprzecznie uznajemy za święte i imponujące, a wychodzące z ust świętych papieży i biskupów. Problem nie tkwi w tym twierdzeniu, ale w tych, którzy uniemożliwiają nam to poddanie tak przecież ważne. Nie należy mieszać wszystkiego!

Kończę stwierdzając, że nie ma żadnego błędu w § 25 Lumen Gentium, który podpisałby wczoraj tak jak i dzisiaj, oraz że nie rozumiem ani odrobinę jak chrześcijanin (nawet żarliwy) może mieć problemy aby to uznać. Sygnalizuję czytelnikowi, że może odnaleźć te doktryny o Magisterium w dokumencie oficjalnym Stolicy Apostolskiej, niestety niezauważonym, zredagowanym przez Kard. Ratzingera i opublikowanym przez Jana Pawła II, Ad tuendam catholicam Fidem z 18 maja 1998r. Należy dobrze zrozumieć że to nie normy Magisterium należy zmieniać, ale raczej biskupów, aby je szanowali!

Aby wreszcie skończyć z tym § 25, proszę zauważyć, że Kościół miałby się znacznie lepiej, gdyby biskupi się do tego przepisu stosowali: „Biskupi są, w rzeczywistości, heroldami Wiary, którzy przyprowadzają do Chrystusa nowych uczniów”. O dobrej porze!

„Turn over” wiernych?

Szanowny Księże,
Czy od czasu kiedy kościół St Eloi przeszedł z FSSPX do Instytutu Dobrego Pasterza, razem z uznaniem ze strony diecezji, zauważył Ksiądz „turn over” waszych wiernych, wliczając przyjeżdżających i odjeżdżających, czy też jest pewna stabilność?
Robert Labia, Brest

Szanowny Panie,
od czasu przejścia St Eloi w ramy prawne (FSSPX-Dobry Pasterz) wyłącznie mała grupka parafian uważała, że musi nas opuścić. Składała się ona z 5 lub 7 osób średnio. Niekoniecznie przyłączyli się do N.D.B.C. (Matka Boska Dobrej Rady, kaplica FSSPX), ale raczej w inne kierunki, jak kaplica Vérac.

Za to, bez możliwości mówienia o ich stopniu wierności względem parafii (jest za wcześnie), co najmniej setka wiernych z innych miejsc przyłączyła się do St Eloi. Ten fenomen przyspiesza od czasu podpisania porozumienia z 1 lutego. Należałoby, aby ponownie zadał mi Pan to pytanie za rok, Drogi Bloggerze!

Ale można stwierdzić tendencję ogólną: tam gdzie wiernym stworzyło się nową możliwość uczestniczenia w tradycyjnej mszy kościoły się wypełniają, a dotychczasowe miejsca kultu tradycyjnego nie pustoszeją. Proszę dobrze zauważyć, że młodzi, bardzo liczni w St Eloi, to nie są nostalgicy. Nie mogli oni znać wcześniej w parafiach tradycyjnej mszy.
Ogromny temat do medytacji dla biskupów! Mówię oczywiście wyłącznie o tych, którzy mają ciągle ten bezrozumny pomysł na zapełnienie kościołów...

sobota, 17 lutego 2007

„Jurysdykcja zwyczajna” w kościele St Nicolas?

Proszę Księdza,
przywołuje Ksiądz w swojej odpowiedzi dla Pani Dupin fakt, że proboszcz kościoła St Nicolas w Paryżu nie ma jurysdykcji zwyczajnej nad swoją parafią; nie jest tajemnicą, że dla Arcybiskupa Paryża jest tylko jeden proboszcz kościoła St Nicolas, ten z parafii Saint- Séverin, a ten rugi jest wyłącznie uzurpatorem.
Ale prawdę mówiąc, Ks. Prałat Ducaud-Bourget, czcigodnej pamięci, był proboszczem tej parafii, tak jak i Ksiądz. To Wasze imiona są na tablicy pamiątkowej obok głównego ołtarza. Kiedy był Ksiądz proboszczem, uważał Ksiądz, że nie miał jurysdykcji zwyczajnej, o której Ksiądz mówi? Nie zważając na to, jaka jest, według Księdza, sytuacja parafii St Nicolas?
Proszę się nie dopatrywać złośliwości z mojej strony, kiedy proszę Księdza o wyrażenie swojego zdania w tej sprawie. Chodzi wyłącznie o to, by odrobinę wyjaśnić tak delikatną sytuację Bractwa [Kapłańskiego św. Piusa X] w diecezjach.
Z wyrazami szacunku,
F. Dolveck (parafianin tegoż kościoła St Nicolas)


Szanowny Panie i Parafianinie,

w swojej wiadomości do Pani Dupin napisałem, że „proboszcz” St Nicolas du Chardonnet nie miał jurysdykcji zwyczajnej i oczywiście podtrzymuję to. Nie oznacza to, że twierdzę iż nie ma on jurysdykcji!

Odsyłam Pana do wszystkich pism Abpa Lefebvre na ten temat. Istnieje jurysdykcja zastępcza, przewidziana przez prawo, i wydaje mi się oczywistym, że dzisiaj funkcjonuje ona tak, jak wczoraj, o ile prawdziwa wolność Tradycji (zwłaszcza liturgicznej) nie zostanie przywrócona.

To Ks. Prałat Ducaud-Bourget był pierwszym, który mnie nazwał „proboszczem” St Nicolas i uczynił nim wśród wielu parafian. Z jego strony było to sympatyczne i, powiedzmy to, moralne. Ani on, ani ja, ani nikt inny nie wyobrażał sobie tego tytułu jako wyrazu jurysdykji osobistej powierzonej przez ordynariusza, byłaby to uzurpacja. Za to, przede wszystkim Ksiądz Prałat, ja sam, ks. Bouchacurt następnie (a teraz jeszcze ks. Beauvais), wykonywaliśmy prawdziwą posługę, z rzeczywistą jurysdykcją zastępczą, więc tytuł „proboszcza” miał uzasadnienie, jeżeli dobrze go rozumiemy. A w związku z tym i wygrawerowane imiona na tablicy proboszczów!

Napiszę krótką historyjkę. Umieszczenie mojego nazwiska na tablicy miało dla niektórych taki wymiar, że uważali mnie za zmarłego. Nie mogli sobie wyobrazić, że można mieć wygrawerowane imię na tablicy bez wcześniejszego zejścia z tego świata. Odmówili nawet kilka razy „De profundis” za mnie, jestem im za to wdzięczny gdyż kiedyś, to pewne, będę tego potrzebował...

(zobacz oryginał)


Rekolekcje w Courtalain ?

Proszę Księdza,
czy księża IDP głoszą rekolekcje, na przykład w Courtalain. Miejsce jest tam gotowe, nie trzeba tego opisywać, nawet jeżeli nie trzeba czuwać nad tym, by nie niepokoić seminarzystów pierwszego oficjalnego tradycyjnego seminarium we Francji.
Z wyrazam szacunku,
I.C. Paryż
Droga Pani,

Bardzo dobre pytanie! Głoszenie rekolekcji, a zwłaszcza według metody św. Ignacego tak często polecanej przez papieży, jest przewidziane w statutach IDP. Pewnego dnia nadejdą, to pewne. Ale na chwilę obecną nie mamy jeszcze na nie miejsca.

Nasze seminarium św. Wincentego à Paulo już jest zbyt małe dla samych kleryków i jak sama Pani przyznaje, nie należy zakłócać ich spokoju. „Jeżeli ziarno pszenicy upadłszy w ziemie nie umrze, nie wyda owocu.”

W sytuacji zgłaszania coraz to nowych powołań z wielu stron (cóż za łaska!) jesteśmy zobowiązani szybko powiększyć samo seminarium.

Módlmy się zatem do słodkiej Opatrzności, aby szybko udzieliła nam środków na stawienie czoła wszystkim tym łaskom i świętym, a jakże uprawnionym, aspiracjom…

wtorek, 13 lutego 2007

Święcenia w Courtalain: czy Bp Williamson odpowiedział?

Szczęść Boże, proszę Księdza!
Niedawno Ksiądz mówił o przyszłych święceniach w Courtalain, w marcu. Czy przypomina sobie Ksiądz propozycję ks. Barrère dotyczącą wyboru biskupa ich udzielającego? Odpowiedział mu Ksiądz niebezpośrednio na „Miejscu spotkania”
Forum Catholique (przyp. tłum.: Katolickie forum internetowe w j. francuskim):
Biskup dla IDP? Dodał Ks. Philippe Laguérie (2006-10-17 20:18:32) „
Serdecznie pozdrawiam mojego współbrata, ks. Barrère, który zasugerował żeby jeden z Biskupów Bractwa udzielił święceń kandydatom IDP. Bardzo ciekawie, końcówka jego propozycji jest opublikowana na oficjalnej stronie Dystryktu Francji. Czy Bp Williamson byłby gotowy podać nam pomocną dłoń? Wystarczyłoby wziąć samolot do Rzymu, spotkać się z Kard. Castrillón-Hoyos. Jego ekskomunika (przepraszam, dekret), byłaby szybko zniesiona i, czemu nie, udzieliłby święceń w św. Eligiuszu w atmosferze wielkiego, powszedniego pojednania. Czy należy marzyć? Drogi Boga są niezgłębione. Czyż prawdziwy biskup katolicki nie ma powszechnej misji w służbie owczarni?”
Czy Bp Williamson udzielił Księdzu odpowiedzi? Dlaczego to nie on udzieli święceń w Courtalain, w marcu?
Z życzeniami dobra,
Philippe Allingry, Toulon

Szanowny Panie Philippe,

Proszę mi wybaczyć, że używam pańskiego imienia, ale uważam to za bardzo sympatyczne… nie wiem dlaczego!

Proponuje Pan, po ks. Barrère, żeby Bp WILLIAMSON przyjechał do Courtalain udzielić święceń. Niech więc przyjedzie!

Nie jest Pan z Bordeaux i nie może Pan wiedzieć… Będąc przełożonym Świętej Marii (FSSPX), już wtedy nie mogłem mieć biskupa, który udzieliłby bierzmowania w św. Eligiuszu. Proszę sobie wyobrazić co mógłbym uczynić, aby uzyskać obecność jednego na święceniach? Mówi się: nie należy marzyć. Czuję wdzięczność do naszego drogiego księdza Barrère, tak sympatycznego, za jego dobre wyczucie; ale wszyscy znamy kartezjuszowski błąd polegający na uzurpowaniu tego, że będzie to rzecz najbardziej podzielana na świecie. A zwłaszcza świecie kościelnym.

„Co chcesz by zrobił?” mówił Korneliusz, „niech umrze”, odpowiada się mu. Kilku biskupów tytularnych przyjęło mnie i wysłuchało podczas gdy ci z FSSPX nie chcieli nic więcej wiedzieć. Proszę się postawić na moim miejscu! Niech już nikt mi się nie naprzykrza z tym pytaniem: jeżeli biskupi FSSPX nie chcą ani bierzmować naszych dzieci, ani święcić naszych kleryków, to nie jest wina ks. Laguérie, ale ich odpowiedzialność jako biskupów katolickich, która ma znaczenie. Kiedy myślę sobie o ich poprzednikach z IV wieku, którzy dla ratowania boskości Jezusa Chrystusa negowanej przez arian, przemierzali konno cały Zachód, aby dać Ducha Świętego i święcenia tym, którzy zostali katolikami, to mnie trochę boli z naszego powodu, jak i z ich.

Jestem kapłanem Naszego Pana Jezusa Chrystusa i jestem z tego dumny, co można dostrzec. Ale nigdy nie będę miał zuchwałej bezczelności, aby mieszać się w uprawnienia biskupie. Przemierzam dalej drogę z tymi, którzy mi zaufali, szanuję i nie oceniam tych, którzy mnie opuścili. Lecz nigdy nie zapomnę zdania mojego poprzednika w kościele św. Mikołaja du Chardonnet, Ks. Prałata Ducaud-Bourget, które wypowiedział mijając odważnego biskupa. Westchnął: „Oto człowiek, w którym łaska biskupa jeszcze nie pracowała”…!

Pytanie odnośnie porozumienia z 1 lutego

Proszę Księdza,
Przede wszystkim dziękuję za zorganizowanie w kościele pw. św. Eligiusza tej pięknej ceremonii obłóczyn w niedzielę 4 lutego, która była szczególnie wzruszająca na pewnej matki seminarzysty.
Czy mogę zadać Księdzu kilka pytań, bez żadnej złośliwości z mojej strony: Kilka luźnych pytań zrodziło się we mnie kiedy czytałam tekst porozumienia podpisanego 1 lutego, a Ksiądz na pewno rozumie, że tym zagadnieniem interesuję się szczególnie.
1. Procesje. Co by się stało gdyby Arcybiskup nie pozwolił nam więcej na organizowanie procesji takich, jakie czyniła parafia, czyli aż do placu Saint Projet?
2. Nabożeństwa i sakramenty życia chrześcijańskiego parafii personalnej powierzonej Instytutowi Dobrego Pasterza będą odprawiane wyłącznie w kościele świętego Eligiusza. Czy kiedy opuścicie mury św. Eligiusza będziecie mieli wciąż prawo spowiadać, na przykład w szkole Sain Projet czy podczas pielgrzymek?
3. Macie prawo inkardynowania duchownych ?
4. Jaka jest pozycja księży, którzy będą inkardynowani przez Was do św. Eligiusza ?
5. Czy muszą być „zgłoszeni” Arcybiskupowi aby mieć prawo odprawiania i czy będą włączeni do diecezjalnego systemu finansowego, czy to Instytut Dobrego Pasterza bierze na siebie koszty utrzymania ze środków zebranych podczas niedzielnych „tac” czy też z pieniędzy danych przez wiernych ?
6. Czy księża będący wyłącznie „przejazdem” muszą prosić Arcybiskupa o pozwolenie na odprawianie Mszy lub spowiadanie w św. Eligiuszu?
Dziękuję Księdzu za odpowiedzi, a jeżeli jakieś pytania powodują Księdza zakłopotanie, dobrze rozumiem, że nie można wszystkiego pisać na blogu.
B. Dupin – Bordeaux
Szanowna Pani,

wiem dokładnie, że Pani pytania nie są złośliwe… jest Pani matką jednego z naszych drogich seminarzystów, uczęszczającą niemal każdego rana na Msze, proszę o tym pamiętać!

Ponadto zostawiam pytania od innych (są liczne), aby od razu Pani odpowiedzieć.
Nie widzę żadnego powodu dla którego Kard. Ricard miałby nam zabronić organizowania którejkolwiek z trzech procesji, jakie organizujemy co roku na ulicach Bordeaux. Fakt, że porozumienie przewiduje każdorazowe pytanie jest całkowicie normalny. „Tradsi” nie są już przyzwyczajeni do informowania ich biskupa, mimo że jest to normalne. Dlaczego podejrzewać złośliwość tam, gdzie jest wyłącznie porządek?

Wymóg uzyskania zgody, stawiany każdemu proboszczowi (będącemu daleko od swojego biskupa), na odprawianie poza swoją parafią jest klasyczny. Praktykuje się to wszędzie, nawet pomiędzy „tradsami”. Żaden kapłan Tradycji nie odprawia bez zgody ordynariusza miejsca, jest to właściwe. Inaczej w Kościele panowałaby anarchia. Gdyby porozumienie z Bordeaux nie wspominałoby o tym, i tak byłoby to wymagane. Dlaczego sądzi Pani, że nie mogę już odprawiać swojej Mszy, nawet prywatnej, w kościele św. Mikołaja du Chardonnet jeżeli dzieje się to tylko dlatego, że ks. Beauvais mi zabrania? (Nawet jeżeli nie ma on żadnej jurysdykcji zwyczajnej.) Czyż nie jest to tym samym uprawnieniem, które mi pozwala w kościele św. Eligiusza decydować kto będzie odprawiał, a kto nie?

Ks. Héry i ja osobiście jesteśmy oficjalnie odpowiedzialni za parafię św. Eligiusza, z polecenia Kard. Ricard. Ale każdy ksiądz, który potrafi odprawić Mszę według rubryk z 1962r., gdyż jest to zapisane zarówno w porozumieniu jak i misji kanonicznej Dobrego Pasterza (któremu parafia jest powierzona), również może odprawiać tam swoją posługę. Proszę wiedzieć, że Kardynał dał pozwolenie słuchania spowiedzi również ks. Perel, dyrektorowi szkoły, gdyż powód był oczywisty – pracuje razem z nami w kościele św. Eligiusza. Proszę wreszcie wiedzieć, że jakikolwiek ksiądz upoważniony do spowiadania przez biskupa katolickiego ma tę władzę na całej Ziemi, z wyjątkiem Diecezji Rzymskiej, gdzie należy o nie poprosić Kardynała Wikariusza.

Na koniec, Pani ostatnie pytanie wynika z poprzednich. Żaden z naszych nie jest inkardynowany do Archidiecezji Bordeaux, ani ks. Héry, ani ja sam. Wszyscy nasi księża są inkardynowani do [Instytutu] Dobrego Pasterza. To on ich upoważnia i zaprasza jednocześnie do pomagania współbraciom z Instytutu, którym jest powierzona parafia. Wyłącznie dwaj wymienieni księża są opłacani przez diecezję, z powodu ich obowiązków, inni są opłacani przez Instytut.

Wreszcie, gdyż jest to kwestia, która intryguje i może irytować (kwestia finansowa!), proszę wiedzieć, że: z wyjątkiem zbiórek nakazanych w pewne dni przez diecezję, odbywających się przy wyjściu z kościoła i kopert na dary wyłożonych w kościele, wszelkie kwoty dane przez wiernych zostają w parafii, a więc i w Instytucie. Do wiadomości: o wszelkich zbiórkach wewnątrz, honorariach, darach specjalnych (wkładanych do różnych kopert), kwotach dawanych bezpośrednio, a także zbiórkach na zewnątrz kościoła decydujemy my. Zwracamy tym samym uwagę na całkowitą wolność wiernych w tej dziedzinie, jak wymaga tego zwykła sprawiedliwość: dawać temu, komu się chce.

Ufam, że zaspokoiłem Pani uzasadnioną ciekawość i zapewniam Panią o moich wiernych modlitwach za całą Rodzinę, a zwłaszcza za Seminarzystę.

poniedziałek, 12 lutego 2007

Zdjęcie Abpa Lefebvre na Księdza blogu

Szanowny Księże,
gratuluję Księdzu otwarcia tego bloga: ten środek komunikacji bez wątpienia pozwoli Księdzu rozpocząć kontakt z wieloma osobami i poinformować ich o tym, czym jest IDP.
Pozwolę sobie na jedną uwagę: byłem zdziwiony i odrobinę zmartwiony tym, że na Księdza blogu widnieje zdjęcia Księdza z Abpem Marcel Lefebvre, który zawsze stał po przeciwnej stronie niż Sługa Boży Jan Paweł II. Nie sądzi Ksiądz, że delikatność i dar pokoju wymagałyby usunięcia tej fotografii? Nie domagam się od Księdza umieszczenia zamiast niej zdjęcia z Kard. Ricard…!
Pamiętam w modlitwach,
Laurent Passer (Fryburg, Szwajcaria)

Szanowny Panie,
Dziękuję za pana gorące zachęty. W tym czasie trudnym dla wszystkich jest to bardzo sympatyczne.
Zdjęcie Abpa Lefebvre, które z własnej woli zamieściłem na pierwszej strone tego bloga nie powinno Pana zaskoczyć. Nie jest ono tam w celach prowokacyjnych, wręcz przeciwnie. Jest to akt synowskiej pobożności względem tego wielkiego biskupa, któremu jestem winien wierność, który mnie wyświęcił. Faktom nie można przeczyć, powiedziałby ktoś inny! Olbrzymie i zawsze żywe dobro, które uczynił dla Kościoła, doświadczenia, które musiał cierpieć dla Niego i Nadzieja, którą dał milionom chrześcijan mówią więcej niż cenzury, którymi został ukarany. Pewnego dnia zostaną one zniesione, to pewne. Czekając na ten szczęśliwy dzień, modlę się do Boga, aby mnie zachował w jego wierności i żeby tam wysoko miał tę wierność, którą żywię do niego.

Potwierdzenie sakramentów przez IDP ?

Dobry wieczór, proszę Księdza!
Ochrzciłem mojego syna w kościele św. Mikołaja (du Chardonnet – kościół FSSPX w Paryżu, przyp. tłum.) w 1993 r. Następnie został bierzmowany i przyjął Pierwszą Komunię u św. Mikołaja. Swoją uroczystą Komunię przyjął w Centrum Świętego Pawła jeszcze przed utworzeniem IDP. Chciałbym wiedzieć czy istnieje możliwość potwierdzenia tych sakramentów przez IDP. Wasza odpowiedź jest ważna dla naszej rodziny.
Z wyrazami szacunku,
Francis Q.

Szanowny Panie,

Brawa za to, że Pana dzieci przyjęły wszystkie sakramenty w Tradycji. To nie ja jestem osobą, która przybliży komuś decyzję o tym by uciekać się, albo teraz, albo w przeszłości, do św. Mikołaja w sferze, w której Kościół wymaga od nas bycia odpowiedzialnym, czyli iść za jak najpewniejszym rozwiązaniem… To, co jest robione jest robione dobrze i takim zostanie, dzięki Bogu. Codziennie modlę się za setki ochrzczonych (tysiące?), których miałem szczęście wprowadzić do Królestwa Niebieskiego, a zwłaszcza za setki dorosłych ochrzczonych podczas Wigilii Paschalnej (29 jednej nocy, piękny dzień!). Niech Bóg ich zachowa w wierze i pobożności.

Odnośnie zaś regulacji tego wszystkiego, ma to znaczenie relatywne i drugorzędne. Każda rzecz ma swój czas. Zawsze myślałem, że jurysdykcja zastępcza kończy się tam, gdzie zaczyna jurysdykcja zwyczajna. I na odwrót! Piszę to nie dlatego, że dzisiaj mam jurysdykcję zwyczajną, którą będę rzucał jak kamieniem w tych, którzy obecnie kontynuują używanie drugiej. Któż może z całą pewnością powiedzieć, że nigdy nie będzie jej potrzebował? Kiedy Arcybiskup Paryża przyjął ks. de Tanoüarn, tak jak ten z Bordeaux przyjął mnie, wszystko łatwo wróciło do porządku zarówno w Paryżu, jak i w Bordeaux.

Oczekując, śpijcie spokojnie: wasze dzieci są dobrze ochrzczone, dobrze bierzmowane, dobrze wyspowiadane i dobrze poślubione. W sytuacji kiedy Kard. Marty udzielał bierzmowania ciesząc się z uściśnięcia ręki bierzmowanego, mówiąc jemu prosto, bez namaszczenia i włożenia ręki, „wysyłam Cię na misję”, proszę przyznać, że nie macie takiego samego spokoju. Mogliście nawet myśleć, że wasze dziecko nie zostało bierzmowane. Wie Pan co, łaska wsparcia: zawsze myślałem, że biedni świeccy wykorzystywani przez zbłąkanych duchownych bardziej jej potrzebowali niż my. W latach 70-tych, wielu księży, po mszy wkładało konsekrowane hostie do pojemnika z tymi niekonsekrowanymi, znajdującego się w zakrystii; dzisiaj to my mamy skrupuły uciekając od tych bardzo specyficznych kapłanów, aby zaufać prawdziwym kapłanom Naszego Pana!

Kroczmy do przodu, uczynili oni zbyt wiele, abyśmy mogli zapomnieć o przeszłości, wystarczająco, byśmy zachowali dobrze wrażenie. Czyż nie tak mówią Anglicy?

Informacje organizacyjne dotyczące święceń w Courtalain

Wielce szanowny Księże,
Z wielką radością i aktami dziękczynienia przyjęłam WSZYSTKIE dobre wiadomości.
Jeżeli Bóg da, chemy być wszyscy w Courtalain na pierwszych święceniach. (Normandia nie jest tak daleko...)
Czy zna już Ksiądz dokładne miejsce i godzinę gdzie będą one miały miejsce, abyśmy mogli się w porę zorganizować.
Z zapewnieniem o gorliwej modlitwie każdego dnia,
Sabine Valmary

Droga Rodzino Valmary,

święcenia kapłańskie Księży Diakonów PRIEUR i BELON odbędą się w sobotę 3 marca w kościele parafialnym w Courtalain, o godz. 10:00.

Rada od starego przyjaciela: postarajcie przyjechać się na czas! Będzie to tak jakby chrzest Instytutu Dobrego Pasterza i wierzę, że wierni zgromadzeni w kościele (400 miejsc) będą mniej liczni niż reszta...

Jest jeden autokar z Bordeaux i drugi z Paryża, albo nawet i więcej. Obiad można zjeść na miejscu, zapisując się nań (22 euro), albo przywożąc własne jedzenie. Aby uzyskać informacje proszę się kontaktować z Monique Laguérie w Paryżu (01 48 28 33 62) albo Marie-Claire Desmé w Bordeaux (05 56 36 19 35).

A przede wszystkim, proszę się modlić za wyświęcanych: cóż za łaska i odpowiedzialność stać się szafarzami krwi Naszego Pana...

niedziela, 11 lutego 2007

List księdza de la Rocque

Proszę Księdza,
ze zdziwieniem przeczytałam na Forum Catholique list podpisany przez ks. de la Rocque, który zachęca księży Kościoła soborowego do odprawiania Mszy św. Piusa V twarzą do ludzi i na dodatek, po francusku. [1] Pewien ksiądz powiedział mi, że to nie może być nic innego jak błąd. Ale nie przeczytałam żadnego dementi opublikowanego przez Bractwo św. Piusa X. Co należy o tym myśleć?
Z wyrazami szacunku,
Pani Clement – Paryż

Droga Pani,

ja także czytałem list, dosyć zaskakujący, podpisany przez ks. de la Rocque. Powiedzmy to jasno, zareagowałem tak jak wielu z was. Jak kapłan tak gorliwy (którego zawsze i ciągle zaliczam do moich przyjaciół), cieszący się zaufaniem władz Dystryktu Francji i Domu Generalnego FSSPX, mógł, bez skrupułów napisać propozycje tak liberalne.

Postawmy sobie zadanie zrozumienia jego myśli, dlatego też cytujemy jego tekst (który bez wątpienia jest autentyczny, o czym mogę Panią zapewnić: inaczej byłby zdementowany przez samego zainteresowanego i przez ks. de Cacqueray).

Podejmijmy wysiłek dobrego zrozumienia myśli ks. de la Rocque.

Jak osoba odpowiedzialna za „List do braci kapłanów”, przeznaczony głównie dla księży odprawiających mszę Pawła VI, ma im pokazać, że powrót mszy trydenckiej nie może się odbyć bez wywołania zgorszenia u wiernych (proszę zauważyć, że ma także na myśli innych...).

Czy nie zauważa Pani, że wyłącznie z tego powodu proponuje, jako odpowiedni sposób zorganizowania, łagodne przejście od mszy Pawła VI twarzą do ludu, po francusku do mszy trydenckiej, twarzą do ludu, po francusku, potem twarzą do ludu po łacinie lub twarzą do Boga po francusku i ostatecznie twarzą do Boga, po łacinie? Czyż nie jest to proste?

Rozumiem zdziwienie spowodowane wysunięciem takich propozycji przez kapłana, tak przecież zasadniczego. Osobiście myślę, a Bractwo na pewno nie będzie zwlekało aby nas poinformować, że to wyłącznie sprawa chwilowej utraty panowania, tak jak pomysł mszy gregoriańskiej po francusku czy twarzą do ludu (a zwłaszcza obie połączone propozycje) jest głupi, niestosowny, niesłychany i skandaliczny.

Sądzę, że ani ks. de la Rocque, ani ks. de Cacqueray, ani Bp Fellay mogą podzielać opinię pastoralną... w rozumieniu Vatcianum II.

[1] Fragment listu ks. de la Rocque: Jest ważne, aby wiedzieć, że nawet jeżeli DVD [przyp. tłum.: służące do nauki celebracji Mszy św. Piusa V, rozprowadzane przez FSSPX] proponuje odprawianie mszy po łacinie, msza trydencka równie dobrze może być odprawiana w języku pospolitym: w 1965 r. jedno z wydań mszału rzymskiego proponowało równocześnie tłumaczenie francuskie. Jednocześnie, ritus servandi wprowadzony w wydaniu z 1962 r. przewiduje mszę twarzą do ludu, sprawa interesująca. Jeżeli Benedykt XVI uwolni ten ryt, wydaje się możliwe wprowadzanie go sukcesywnie w parafiach, bez jednoczesnego przyspieszania zmiany przyzwyczajeń waszych parafian.

sobota, 10 lutego 2007

A co z Tajemnicami Światła ?

Szczęść Boże Szanownemu Księdzu!
Chciałabym znać Księdza zdanie o tych nowych tajemnicach: czy można dzisiaj publicznie odmawiać różaniec złożony z 4 części, czy lepiej jest trzymać się modlitw stworzonych przez takiego, czy innego wielkiego zakonnika, według jego inspiracji i wiary, aby jednocześnie podtrzymać „skuteczność” wypraszaną u Matki Bożej?
Dziękuję za Księdza wyjaśnienie...
Anne Patout – Annecy
Droga Pani Patout,

w żaden sposób nie wątpię, że z medytacji Tajemnic Światła, jak "Przemienienie na Górze Tabor" czy "wesela w Kanie" można wiele otrzymać; wręcz przeciwnie, cóż za wielkie bogactwo w tych kartach Ewangelii. Ale dlaczego by nie dodać innych części? Łatwo mogę Panią zachęcić do kontemplacji tajemnic „anielskich” (anioł Zachariasza, anioł albo aniołowie św. Józefa, anioł z sadzawki Siloe, anioł – pocieszyciel konającego Chrystusa itd.), albo tajemnic „wodnych” (woda z Jordanu, woda z Kany Galilejskiej, chodzenie po wodzie, uciszenie burzy, woda z sadzawki Siloe itd.). Albo tajemnic żeńskich – zbyt łatwych – (Samarytanka, cudzołożnica, Magdalena, proszę jej nie mylić z cudzołożnicą, żona Piłata, kobieta z Chusa, Herodiada, czy też Salome).

Jednakże jak mówią przysłowia Salomona: „nie przemieszczajcie granic ustanowionych przez starszych”. Zmiany dotyczące praktyk pobożnych bardziej zniechęcają do nich, niż je promują. Tyle, że nasze tajemnice utrzymane w tradycyjnym różańcu powstały pod wpływem objawień świętych takich jak Dominik, którym ukazała się sama Matka Boga.

Wreszcie, są one jednoznacznie kojarzone z tymi, które łączą się z Odkupieniem i w tym zakresie reprezentują prawdziwe małe arcydzieło syntezy teologicznej.

Z tych, a także innych powodów zachowajmy, Pani i ja, nasz różaniec i bądźmy mu, Pani i ja, jeszcze bardziej wierni.


A diecezja Paryska?

Proszę Księdza,
Dziękuję za ten blog, który pozwala bezpośrednio prowadzić dyskusję z Księdzem, a także za Księdza dyspozycyjność. Jestem siostrzeńcem Pani Jean-Paul Valette. Tymczasem jestem przez tydzień paryżaninem, więc złożyłem wizytę w Centrum św. Pawła. Po tym jak na mocy konwencji z Archidiecezją Bordeaux kaplica św. Eligiusza została Wam oddana do użytku, pozwolę sobie zadać pytanie czy istnieje jakieś porozumienie między IDP a diecezją w Paryżu.
Augustin Lamoliatte

Szanowny Panie Lamoliatte,

serdecznie dziękuję za tak szczegółowe przedstawienie się. Dobrze Pan wie co myślę o odważnych anonimach. Wielkie brawa dla Pana i pozdrowienia ode mnie dla Pana Drogiej Cioci.

Z drugiej strony pisze Pan o św. Eligiuszu jak o jakiejś kaplicy a przez to... jestem bardzo niezadowolony! Św. Eligiusz to prawdziwy kościół, należy wychodzić z kaplic, w każdym znaczeniu tego słowa. W Bordeaux ci, którzy wda razy popełnią tę gafę są zobowiązani do postawienia aperitifu: mam więc Pana na oku.

Co do Pana pytania, to proszę wiedzieć, że Ks. De Tanoüarn i ja sam utrzymujemy relacje z Abp Vingt-Trois, który już udzielił nam pozwolenia na spowiadanie... Jednak na chwilę obecną nie mogę nic więcej powiedzieć, a Pana proszę o modlitwy, abyśmy osiągnęli postęp w tym zakresie.


piątek, 9 lutego 2007

„Odzyskani” dla Kościoła „soborowego”

Proszę Księdza,
jako młody wierny tradycji szanuję Księdza dlatego, że jest Ksiądz kapłanem-tradycjonalistą. Jednak ten mój szacunek nie powstrzymuje mnie od krytyki (nie złośliwej)?
Otóż: zjednoczył się Ksiądz z Rzymem w łonie „Ecclesia Dei” i założył Ksiądz IDP. Jak wszystkie wspólnoty tradycyjne „odzyskane” (samo określenie jest polemiczne, ale nie znajduję innego), zdajecie się cieszyć z tego statusu. Daje wam to legalność działań, której nie ma FSSPX, znajdujące się zawsze oficjalnie poza Kościołem.
Problem polega na tym, że księża tradycyjni związani w przeszłości z Abp Lefebvre, a którzy dali się „odzyskać”, często kończą na „zapomnieniu” o tym, skąd pochodzą.
Abp Lefebvre – już nie ośmielają się więcej o nim mówić, powoływać się na niego. Stanowi to pewne wyzwanie, kiedy już jesteśmy oficjalnie „odzyskani” dla Rzymu. Nagle, już się do niego nie odwołujemy (a przecież bez niego, nie byłoby ani FSSPX, ani IDP, ani niczego innego).
Z drugiej strony, zauważam, że „odzyskani” księżą tradycyjni zawsze przyjmują pozycje coraz to bardziej „soborowe”: oczywiście zachowujemy od początku Mszę Wszechczasów, kontynuujemy krytykę modernizmu w Kościele, ale krok po kroku coraz mniej ośmielamy się nazywać rzeczy po imieniu: już nie pozwalamy sobie na mówienie, że Sobór [Watykański II] był katastrofą, która dala początek zreformowanej Mszy i temu całemu ekumenizmowi, w który zaangażowali się Jan Paweł II i Benedykt XVI.
Zachowujemy Mszę Wszechczasów, ale ani więcej słowa o skandalu soborowym, o skandalu przeprosin wygłaszanych przez ostatnich papieży, o skandalicznej wizycie Benedykta XVI w meczecie, o tym całym ekumenizmie, gdyż już nie odważamy się mówić po imieniu.
Piszę Księdzu o tym, gdyż jestem niespokojny. Przed swoim „odzyskaniem”, pewien ksiądz paryski, teraz w IDP, nie krępował się mówić prawdę o Kościele soborowym. Dzisiaj, na falach „Radia kurtuazja”, mówi, że „Benedykt XVI jest tradycjonalistą” (sic)! Należy to rozumieć następująco: zaprzestajemy walki, sprawy idą coraz lepiej, niemal wygraliśmy, gdyż papież jest z nami!
Więc nie pozostaje nic innego jak tylko czytać zdumiewające wystąpienia Benedykta XVI, aby zaobserwować zwrot we wszystkich dziedzinach.
Zostaje mi tylko zmartwienie, gdyż stok, którym podąża Ksiądz, a także IDP, prowadzi do zakończenia takiego, jak w przypadku Bractwa św. Piotra: skończy się na birytualizmie, akceptacji soboru i wszystkich jego błędów.
Abp Lefebvre miał rację kiedy nigdy nie robił żadnych ustępstw w stronę Kościoła soborowego (używa Ksiądz tego określenia, czy uważa Ksiądz samego siebie za osobę tworzącą część Kościoła soborowego?).
Ja pozostaję wierny Arcybiskupowi Lefebvre, będą głęboko zawiedziony Benedyktem XVI, który dał wiele nadziei wielu tradycjonalistom w 2005 roku, roku swego wyboru.
Wierny Arcybiskupowi Lefebvre nie ze względu na Mszę (liturgia jest wyłącznie konsekwencją), ale ze względu na odrzucenie Soboru. Tak, [Bp] Williamson ma rację kiedy mówi: „Ciasto zatrute częściowo kończy w całości w śmietniku”: Sobór jest, być może, tylko w części zatruty, ale Kościół nie może tolerować prawdy, która byłaby zniszczona przez wyłącznie 5% błędu. Sobór nie może być interpretowany w świetle Tradycji. Nie pozostaje nic innego jak czytanie jego dokumentów, aby zobaczyć, że są w całości masońskie.
Ksiądz dobrze o tym wie. Jeszcze kilka lat temu Ksiądz śmiało posługiwał się jasnym językiem. Albo Tradycja, albo Sobór Watykański II. Należy wybrać.
Ufam więc, że Księdza „odzyskanie” nie skończy się na zdradzeniu Abpa Lefebvre i jego odrzuceniu Soboru i błędów wyznawanych przez Benedykta XVI w jego wierności Soborowi.
Ufam, że Księdza „odzyskanie” będzie trybuną, dzięki której będzie mógł Ksiądz ujawniać na głos wszystkie występki duchowieństwa soborowego wszystkich szczebli, heroldem, dzięki któremu będzie Ksiądz mógł demaskować wszystkie błędy Kościoła soborowego, jak to Ksiądz czynił kilka lat temu.
Proszę nie skończyć jak Bractwo Świętego Piotra: pobłogosławieni „tak – tak” z Rzymu, którzy siedzą na dwóch krzesłach: raz tradycyjnym, raz soborowym.
To nie Mszę trzeba ratować, ale Sobór zdemaskować. Nie można się wahać powiedzieć prawdę o papieżu i jego biskupach.
Pozdrawiam Księdza z wyrazami głębokiego szacunku i liczę, że Kościół przetrwa kryzys, który jest jego własnym, a którego powody znamy.
Dziękuję Księdzu za to, że chciał Ksiądz przeczytać mój list.
Marc Koenig – Wersal

Do Pana Marca Koenig,

Pana przesłanie – pytanie zawiera cztery razy wyrażenie „odzyskany” lub „odzyskanie” i trzy o „Kościele soborowym”. To wszystko to program i słowa przypisane do szczególnej teologii; a w każdym wypadku do wielkiego strachu. Zobaczmy, czy jest to uzasadnione.

Kiedy Czcigodnej Pamięci Abp Lefebvre używał wyrażenia „Kościół soborowy”, starannie zwracał uwagę a to, że ani samo wyrażenie, ani idea z nim związana, nie pochodzą od niego, wręcz przeciwnie! Otóż proszę sobie uświadomić, że wyrażenie to pochodzi od Kard. Benelli, a Abp Lefebvre używał go, do opisania tego, czym ono jest: potwornością teologiczną. Jako stary lefebvrysta, którego nikt nie może nauczyć nowego w tej sprawie, przekazuję Panu, że Kościół soborowy nie istnieje, nigdy nie istniał i, Dzięki Bogu!, nie będzie nigdy istnieć. Uf! Pozwolę sobie jednakże Panu zasygnalizować, że znam wyłącznie jeden Kościół założony przez Naszego Pana Jezusa Chrystusa, Kościół katolicki, apostolski i rzymski. Ten ostatni punkt jest dokładnie tym, któremu zaprzeczają najgorsi moderniści, do których przystępuje Pan szybko, bez żadnej złośliwości z mojej strony. Usiłują nam bez przerwy wmówić istnienie jakiegoś „ludu Bożego”, który nie jest tożsamy z Kościołem Jezusa Chrystusa. Przyjmując idę Kościoła soborowego robi Pan to samo, co oni...

Odnośnie zaś wyrażenia „odzyskany”, „odzyskanie”, pozwalam sobie zapytać Pana co ono znaczy, a także przedstawić moje rozumienie tego słowa. „Odzyskani” są dla mnie tymi, którzy są posłuszni polityce zapoczątkowanej przez Leona XIII, a polegającej na zaufaniu do republiki francuskiej, pomimo wszystkich prześladowań katolików w tym kraju. Moja opinia w tej sprawie nie ma żadnego znaczenia w naszej dyskusji, ale jeżeli stary model edukacji skłania mnie bardziej być posłusznym papieżom w sprawach wiary, niż w ich rozmowach z rządami. Ale to jest mało ważne.

Być może wyjaśni mi Pan, że „dać się odzyskać” znaczy, w nowej teologii, uznanie władzy Kościoła Rzymu i jego zwierzchności nad innymi. Tak się dobrze składa, gdyż wyznaję to od mojego chrztu w 1952 r. w kościele pw. św. Jana Chrzciciela w Sceaux (Departament 92). Życzę Panu żywego przemyślenia tego samego zagadnienia, gdyż od tego, czy katolik musi dać się „odzyskać” zależy jego wieczne zbawienie...

Ale, jeżeli chce mnie Pan nauczyć, że „dać się odzyskać” znaczy przyjąć błąd, pozostać obojętnym, bezwładnym, kłaniać się współczesnemu Lewiatanowi – zbiorowi wszystkich herezji, to proszę pójść swoją drogą: nie ma Pan czego szukać!

A może warto lepiej otworzyć oczy, a zwłaszcza uszy: to księży IDP słyszymy wciąć i zawsze, kiedy mowa jest o zagadnieniach doktrynalnych, gdy tymczasem cisza innych jest oszałamiająca. Spod czyjego pióra wychodzą teksty odnośnie Soboru Watykańskiego II, które Pan czyta? Czyż nie są one w każdym numerze „Mascaret” czy też „Certitudes” ... a jakże! Tymczasem nieustanne powtarzanie, beż żadnych tekstów czy odwołań, tego, co wiemy od 30 lat, że ekumenizm, kolegialność i wolność religijna są skandaliczne, nie czyni postępu.

Co do liturgii i uwagi, co do istnienia niebezpieczeństwa birytualizmu jakiegokolwiek instytutu, czy też FSSPX, to nie są one przed tym chronione od strony moralnej czy prawnej tak jak IDP. Bardzo złe przykłady i nieznośne trudności innych pochodzą stąd, skąd się oni wywodzą. Przypominam Panu, że nie tylko nie opuściliśmy Abp Lefebvre, ale też nie opuściliśmy jego dzieła (zostaliśmy z niego usunięci w sposób niegodny po 10, 20, 30 latach dobrej i wiernej służby), ale wydaje się dziś jasne, że walka wielkiego prałata jest dobrze prowadzona przez nas...

Ci, którzy znali blisko abpa Lefebvre dobrze wiedzą, że gdyby miał możliwość prowadzenia takiej samej pracy przy zgodzie Rzymu, nie wahałby się ani przez jedną sekundę. Jak inaczej tłumaczyć setki, naprawdę setki razy, wypowiedzi, gdzie jako podwalinę swego dzieła podaje dekret utworzenia FSSPX podpisany w 1970 r. przez bpa Charrière, tworzące „Pia Unio” na prawie diecezjalnym? Jak więc należy tłumaczyć jego prośbę ponawianą setki razy, zresztą bezskutecznie, aby pozwolić nam prowadzić eksperyment Tradycji?

Tradycjonaliści mają naprawdę krótką pamięć. Proponuję Panu, aby ją odświeżyć, ponowne przeczytanie (a może po raz pierwszy) wspaniałych stron w znakomitej książce „Non lieu sur un schisme”* („Nie ma miejsca na schizmę”) ks. Héry. Znajdzie Pan tam prawdziwe powody sakr biskupich [z 1988 r .], prawdziwe powody zerwania porozumień z maja 1988 r. i tysiące innych faktów, które powinny Pana przekonać, że dzisiejszy IDP to FSSPX dnia wczorajszego powiększone o zgodę Rzymu, której sobie tak bardzo pragnął Abp Lefebvre.

Wizyta Papieża

Proszę Księdza,
nie słyszano żadnego Księdza komentarza na temat wizyty Papieża w Błękitnym Meczecie w Stambule, a także odnośnie całej pielgrzymki papieskiej do Turcji. Co Ksiądz o tym myśli? Jeszcze raz dziękuję za Księdza wspaniałą pracę! Może Ksiądz liczyć na nasze modlitwy.
M. Guillemin, Paryż

Szanowny Panie,
to prawda, że osobiście nie odnosiłem się do tej istotnej kwestii (proszę zauważyć, że nie miałem jeszcze wtedy bloga!). Za to, odpowiedź najbardziej kompletna, najbardziej precyzyjna i, w mojej ocenie, najbardziej trafna, którą udzielił IDP znajduje się w jednym z numerów Objections - Prawdziwa Tradycja jest krytyczna (przyp. tłumacza: oficjalny magazyn IDP), a napisał ją nasz specjalista i współbrat, ks. De Tanoüarn. Już mu pogratulowałem znaczącej pracy, która przynosi zaszczyt Instytutowi. Nie mogę zrobić nic innego, jak odesłać Pana do tego numeru Objections (nr 8 „Benedykt XVI i zagrożenie tureckie – grudzień 2006r.)
Przy okazji informuję moich czytelników – wiele tracicie nie prenumerując Objections (http://revue.objections.free.fr).
Zapewniam o modlitwie.

czwartek, 8 lutego 2007

Tulle, Reims i inne miejsca: co planujecie tam robić?

Proszę Księdza,
wielką radością jest widzieć młodych seminarzystów i braci, którzy podczas obłóczyn założyli sutanny. Równie wesoła jest myśl o tym, że 3 marca odbędą się święcenia 2 kapłanów dla Instytutu. Ileż dróg przetartych w tak niewielkim czasie. Bardzo dziękuję za Księdza odwagę i nieugiętość. Gorąco czekamy na Księdza i Księdza Współbraci.
Mam jedno pytanie: dowiedziałem się, że grupa wiernych zdecydowała się poprosić biskupa Tulle, jeżeli jestem dobrze poinformowany, o to by jeden z księży Instytutu mógł im odprawiać Mszę. Zapewne bardzo trudno jest uzyskać taką zgodę. Jak Ksiądz zamierza postępować w przeciągu następnych miesięcy? Myślę na przykład o Reims, gdzie wielu wiernych marzy o tym, by ksiądz przyjeżdżał odprawić im Mszę chociażby raz na miesiąc.
Z góry dziękuję za odpowiedź.
Pamiętam w modlitwie,
Gilles Chevet

Serdecznie pozdrawiam Panie Gilles Chevet!
Całkowicie nie zdaję sobie sprawy z inicjatywy naszych przyjaciół z Tulle, ale cieszy mnie każde działanie, które powoduje poruszenie sprawy Tradycji u biskupów.
W przeciągu następnych miesięcy liczę na spotkanie z kilkoma biskupami, aby dać się im poznać, oraz by wspólnie zbadać możliwość stworzenia parafii personalnych na wzór św. Eligiusza. Zajmie to sporo czasu, potrzeba więc cierpliwości, a także wiele uporu. Lecz jeżeli nasi świeccy przyjaciele mają poważne propozycje dotyczące opuszczonych kościołów (zgodnie ze stanem prawnym lub faktycznym), położonych w centrach miast, niech dadzą nam znać. Skontaktujemy się z odpowiednim biskupem miejsca.
Trzeba wiele zasiać, by zebrać niewiele... potrzeba przede wszystkim modlitwy w tej sprawie. Samo działanie nic nie da, tak samo jak wyłącznie modlitwa (w tym zakresie). Potrzeba ich obu i wtedy wszystko działa. Jakże męcząca była praca związana z utworzeniem parafii pw. św. Eligiusza, dla ks. Héry i dla mnie samego. Nie zapominajmy, że na początku był to owoc naszych modlitw, różańców odmawianych przez dzieci ze Szkoły św. Jerzego, a także modlitw naszych drogich karmelitanek z Eynesse.
Ora et labora!

A „Motu Proprio”?

Oto dwa pytania na ten sam temat:
Proszę Księdza,
Czy po podpisaniu porozumienia pomiędzy kard. Ricard a IDP i po tym, jak otrzymaliście „wolną rękę” we Francji, Motu Proprio ukaże się szybciej? Z góry dziękuję.
Dziękuję także za Księdza pracę, która przyniosła nam wiele pięknych i religijnych lat z naszego życia, życia grupy konwertytów z Paryża.
Marc E – Courville
II pytanie
Proszę Księdza,
jakie nowości może nam Ksiądz podać odnośnie publikacji Motu Proprio? Długo na nie czekamy i krążą o nim coraz to dziwniejsze plotki. Miłosierna Eucharystia sugeruje o wiele dalej idącą inicjatywę Papieża niż zwykła autoryzacja Mszału z 1962r.
M.H. Aycelin – Paryż

Drodzy Przyjaciele,
nie wiem nic specjalnego na temat przyszłego „Motu Proprio” poza tym, że ma mieć formę dekretu. Prałaci usytuowani wysoko w hierarchii twierdzą, że dokument po konsultacjach jest na biurku Papieża i czeka wyłącznie na jego podpis. Nam pozostaje wyłącznie modlić się, by dokument się ukazał, aby uczynić krok naprzód w dziele Tradycji...