zanim zadam Księdzu pytanie, proszę mi pozwolić napisać, jako Alzatczykowi, że mam dużo sympatii dla „Francuza z wewnątrz”, którym Ksiądz jest. Nie znam Księdza osobiście, ale mam wrażenie, że uczciwie pracuje Ksiądz dla Kościoła. Oby On poznał Księdza talenty, aby się nimi posłużyć do postawienia siebie na nogi! Wiem, że przed założeniem IDP znajdował się Ksiądz w sytuacji, której Ksiądz nie wybrał. Jednakże czyż nie myślał Ksiądz, że byłoby rozsądnym uzyskać od Rzymu biskupa dla przetrwania księdza dzieła, tak jak Unia św. Jana Marii Vianney'a? Wydaje mi się, że to było jednym z powodów, dla których Abp Lefebvre nie podtrzymał swojego projektu porozumienia z władzami rzymskimi.
Z góry dziękuję za odpowiedź.
Drogi Panie z Alzacji,
Wśród mnóstwa pytań odpowiem na to pana, gdyż jest to prawdziwe pytanie: to odnośnie biskupa. Mówi Pan, że IDP brakuje biskupa. Jest Pan blisko posiadania racji, ale nie ma Pan zupełnej racji!
Ma Pan rację, że mając biskupa wśród nas, udzielałby on regularnie święceń naszym kandydatom, bez zbędnego postępowania czy szczególnych trudności. Ale nie ma Pan racji z dwóch powodów.
Po pierwsze, to Rzym i nikt inny, poza wyjątkowymi wyjątkami, daje biskupów. Zwyczajowo należy ich otrzymać od Papieża. Jest rzeczą całkowicie normalną, że Papież nie daje biskupa instytutowi, nawet na prawie papieskim, w trakcie jego narodzin i w okresie „ad experimentum”, który trwa pięć lat. Gdyby Rzym miałby nam dać jednego, stałoby się to za kilka lat i to przy istniejącej potrzebie, nie naszej, ale Kościoła.
Ale w przypadku pilnym i „potrzebie” biskupi, każdy biskup, ma prawo i obowiązek przyjść z pomocą opuszczonym wiernym i duchownym. Wierzę, że ci, którzy święcą naszych seminarzystów w Tradycji, z aprobatą Rzymu, odznaczają się gorliwością i oddaniem. Czterej biskupi konsekrowani przez Abpa Lefebvre nie chcą wykonywać tej pracy dla całej Tracycji, ale wyłącznie dla FSSPX i kilku innych wspólnot. Jest to jak najbardziej ich prawo, ja ich nie osądzam. I nikomu nie radzę tego robić! Biskup, czy się myli, czy nie, ma to nieodwołalne prawo, z którego zda relację wyłącznie Bogu. Jego charakter biskupa „katolickiego” zawiera w sobie wyłącznie mały kawałek...ale zawsze.
Ale gdy, de facto, nie chcą się nami zająć, my musimy zatroszczyć się o nas inaczej. Dobry Bóg nikogo nie opuszcza, proszę mi wierzyć, a zwłaszcza w tej dziedzinie. „Oto ja jestem z wami przez wszystkie dni aż do skończenia świata”. Zdanie, które powinni rozmyślać wszyscy tracący nadzieję. Kiedy myślę o tym, że mam radość, za kilka dni, z możliwości organizowania święceń prezbiteratu dwóch diakonów wartościowych i wypróbowanych (ich wierność!), dziękuję Opatrzności za jej słodkie czuwanie. Jestem tym głęboko poruszony.
Przy tej radości moje cierpienia z 2004r. są całkowicie zapomniane i... usprawiedliwione.